24 czerwca 2010

Wesela Wakacje Wyjazdy

Jest dobrze! Jest lato (choć deszczowe), pojutrze idziemy na wesele, wczoraj mieliśmy rocznicę własnego (trzecią!!!), Olaf ma już 4 zęby (słownie cztery), niedługo skończy ROK!!! i wstaje i wspina się po wszystkim albo rozłazi się po kątach i strzeżcie się pająki!
Z okazji wesela ufarbowałam sobie włosy na kasztanowo a wyszło CZARNO jak smoła najsmolsza a także zakupiłam sobie buty, których prawie nie ma oraz brązowy lakier do paznokci (żeby jednak COŚ było) i piękną nową torebusię do starej sukienki (notabene weselnej własnej - taka to korzyść z chajtania się w niebiałej sukience, że można nią potem inne imprezy obejść) ... pozostaje mi tylko ręce zniszczone od pielenia pomidorów do porządku doprowadzić i jestem jak nowa! (3 lata to w sumie i tak żaden przebieg, więc prawie jak nowa) ;)
A potem wakacje! znaczy za tydzień jedziemy najpierw do Niemiec do rodziny jednej, drugiej, do znajomych a potem może gdzieś dalej lecz nie za daleko, bo z dzieckiem samochodem jakoś tak trochę ograniczone te wojaże będą i czasowo i finansowo w tym roku... no i z Dojczlandu północnego za wiele możliwości nie ma - Dania, Szwecja, Holandia może w porywach i do Francji ale jakaż to egzotyka? ;) chociaż w takiej Kopenhadze nie byłam nigdy... ponoć drogo jest... w sumie i w Niemczech pewnie trochę miejsc fajnych jest do odwiedzenia, bo ja nastawiona jestem na ZWIEDZANIE w tym roku, nie na odpoczynek leniwy ani nie na naturę, bo ją mam na codzień czy sporty i aktywność, bom rozleniwiona, ale na wielkie miasta pełne ludzi i zabytków ;) i dobrego żarcia!
taka odmiana
starzeję się chyba?

mazy

15 czerwca 2010

sen jak z Kafki

Śniło mi się, że poszłam do fryzjera i mówię jaką chciałabym mieć fryzurę i że poprzednio tylko mi podcięto końcówki zamiast konkretnie obciąć i tym razem już chciałabym konkretnie i tak dalej opowiadam, pani słucha, przytakuje po czym każe chwileczkę poczekać i wychodzi. Więc czekam. Czekam, czekam…

Po jakimś czasie przychodzi kolejna, której muszę wszystko opowiadać od nowa, ona też uważnie słucha, przytakuje, po czym przeprasza na chwilkę i wychodzi. Więc znowu czekam. Czekam, czekam, trochę się nudzę…

Po dłuższym czasie przychodzi KOLEJNA pani, której od nowa opowiadam a ona tym razem nie tylko uważnie słucha, ale i robi notatki!!! I jak zwykle zamiast zacząć mi te włosy obcinać WYCHODZI… trochę mnie to już irytuje.

Następną „fryzjerką” jest (wreszcie jakieś urozmaicenie!) moja nauczycielka od fizyki z liceum, której się wszyscy zawsze strasznie bali. Również słucha uważnie, ale ja już bez entuzjazmu i zamiast dokładnie opowiadać jak chcę być obcięta, obserwuję ją jak robi notatki i jak mi się przygląda i przytakuje… oczywiście w końcu wychodzi a kolejną jest jedna internetowa znajoma, której nie widziałam jeszcze „na żywo”. I tak się składa, że z jej notatek wypada jakaś karteczka, którą niepostrzeżenie zabieram i chowam do kieszeni a kiedy wychodzi czytam i okazuje się, że to wizytówka, ale od razu orientuję się, że jakaś lipna, bo dziewczyna nazywa się zupełnie inaczej a miejsce zamieszkania, jakie podała w ogóle NIE ISTNIEJE!!! W tym momencie mam już całkowitą pewność, że to nie zwykły salon fryzjerski, ale jakiś przekręt i że pewnie chcą ze mnie wyciągnąć jakieś cenne informacje, (których przecież nie posiadam) albo zrobić ze mnie wariata! No więc wychodzę!

Ale zanim wyszłam musiałam przecisnąć się przez cały skład przedziałów, bo nagle okazało się, iż rzecz dzieje się w jakimś zatłoczonym pośpiesznym a jak już wyszłam była zima w kurorcie narciarskim i wszędzie śnieg i wyciągi…

No? I co ja mam myśleć o takim śnie w środku lata?

;)