23 maja 2010

wyjście zmroka

dom został ochrzczony!
nie pierwszy raz, ale pierwszy raz z zewnątrz i w gronie starych znajomych, znaczy było ognisko i rytualne śpiewy, ryki i tańce. upiłam się dwoma redsami a dziecko spało snem niezmąconym przy natężeniu decybeli wyjątkowo dużym jak na naszą spokojną okolicę...
poza tym jest wspaniale! nastała nowa era mojego macierzyństwa - na razie tylko dwa razy w tygodniu po 5 godzin (celem przygotowania i przyzwyczajania) ale to na tyle dużo, że za pierwszym razem zdążyłam rozpakować wreszcie zaległe pudła od pół roku zawalające jeden pokój, posprzątać tenże pokój i całą górę, upiec dwa chleby i namalować obraz a wieczorem mimo to czułam się jak nowo narodzona... i już nie mogę się doczekać następnego razu, kiedy to znowu rowerem z sąsiedniej wsi przyjedzie do nas pani Ania!
;)

a obrazek jeszcze zaległy pokursowy wychodzenie z mroku przedstawiający ;)

17 maja 2010

autoportret podwójny mroczny raczej

...a do tego wszystkiego leje nonstop i powódź w ogródku, błoto na drodze, więc siedzę i produkuję kolejne mazy. Zamalowałam już wszystkie stare płótna i tektury, zamówiłam 10 nowych, no fazę mam jak nigdy chyba po całym tym kursie!
;)

14 maja 2010

atak wiosny

w kuchni mrówki, na strychu szerszenie, w talerzu zupa z pokrzyw a na tarasie pyłki - ZMASOWANY ATAK WIOSNY!
;)