dom został ochrzczony!
nie pierwszy raz, ale pierwszy raz z zewnątrz i w gronie starych znajomych, znaczy było ognisko i rytualne śpiewy, ryki i tańce. upiłam się dwoma redsami a dziecko spało snem niezmąconym przy natężeniu decybeli wyjątkowo dużym jak na naszą spokojną okolicę...
poza tym jest wspaniale! nastała nowa era mojego macierzyństwa - na razie tylko dwa razy w tygodniu po 5 godzin (celem przygotowania i przyzwyczajania) ale to na tyle dużo, że za pierwszym razem zdążyłam rozpakować wreszcie zaległe pudła od pół roku zawalające jeden pokój, posprzątać tenże pokój i całą górę, upiec dwa chleby i namalować obraz a wieczorem mimo to czułam się jak nowo narodzona... i już nie mogę się doczekać następnego razu, kiedy to znowu rowerem z sąsiedniej wsi przyjedzie do nas pani Ania!
;)
a obrazek jeszcze zaległy pokursowy wychodzenie z mroku przedstawiający ;)
Budapeszt
6 lat temu