28 września 2010

mizeria

poszłam do pracy. daleko, wyjechać musiałam i mieszkać poza domem i wracać tylko na weekendy i dziecko do żłobka posłać a męża samego zostawić... i myślałam nad zmianą zawodu bo to przecież tak nie może być zawsze, ale już po tygodniu zmieniłam zdanie, bo jednak kurde lubię swoją pracę!
poza tym korzystając z okazji, że dom wreszcie pusty włamali się nam do domu i ukradli mi komputer... nic właściwie innego cennego nie było do ukradzenia, bo telewizora nie posiadamy ani innego sprzętu a i ochrona zaraz przyjechała, jednak komputer ze wszystkimi kontaktami i zdjęciami i wszystkim innym cennym tylko dla mnie (choć dobrze, że bez haseł i ważnych adresów)...
laptopa ponoć bardzo łatwo namierzyć, łatwiej niż skradziony samochód, bo wystarczy, że się podłączy do sieci, nawet jak system przeinstalują, ale co mi po samym kompie bez moich danych wykasowanych...?
zatem nie mam żadnych waszych adresów ani numerów gg.
a w pracy znowu wspinam się po rusztowaniach, ucieram ręcznie zaprawę wapienną, wdycham kurz i słucham audiobooków a moja niby szefowa wierzy, że a joga otwiera umysł na zło, nergal jest satanistą a rosjanie zabili kaczyńskiego...
i tak o.

5 komentarzy:

  1. jak mozna namierzyc komputer - mam nadzieje, ze Twoj znajda! gratuluje pracy - i tego, ze ja lubisz :-)!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko tego psa szkoda, cholibka. Ciężko tak pewnie, zostawić bobasa w żłobku? Czasem mam nadzieję, że jednak tego nie doświadczę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, bym zapomła. Maila odebrałam, dzięki serdeczne za odzew, odezwę się, jak się u mnie uspokoi z remontami... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ooooo to ja klamka oczywiscie - psa szkoda dziecka szkoda komputera szkoda i meza tez szkoda

    OdpowiedzUsuń
  5. o masz Ci los zmiany zmiany.. gratuluje pracy ale to ciezki wybor chyba... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń